Widok, kiedy krew napływa do naczyń, a pierścień mięśni u podstawy członka zaciska się. Uczucie, kiedy twardnieje w moich dłoniach i rozszerzone źrenice, prawie całkowicie zasłaniające jego piękne, niebieskie tęczówki, kiedy moje ciepłe wargi obejmują wierzchołek jego erekcji.
-Marzena... -jęczy spoglądając na mnie. -Proszę.
Lekko popycham go na łóżko i okrakiem siadam na jego nagich udach.
-Błagam cię! Marzena, rozbierz się.
-Nie marudź.
Uśmiecham się i przygryzam wargę. Pierwszy raz to ja stanowię główne skrzypce. Gram solo.
Łapię go w dłonie. Kolejny raz moje oczy mrużą się, kiedy odchyla głowę do tyłu. Kolejny raz poruszam dłonią. Najpierw spokojnie, rytmicznie. Ruchy z czasem stają się zdecydowanie szybsze, ale i skracają swoją trasę. Wbija ręce w swoje uda, po chwili wplata palce w moje włosy i zwinnie zrzuca mnie pod siebie. Kiedy stawiam opór, chcąc dokończyć to, co zaczęłam powstrzymuje moje nadgarstki i zaciska je nad moją głową.
-Dość! -dyszy ciężko. -To ci już nie będzie potrzebne!
Odrzuca na bok moją koszulkę i z buńczucznym uśmiechem całuję szyję. Każdy skrawek odkrytego ciała. Kolejny raz próbuję przejąc inicjatywę. Znowu łapie moje ręce.
-Bo cię przywiąże! -śmieje się.
Podejmuje dalszą walkę, a zdaję się ona na tyle, że po chwili Piotrek wstaje i wyciąga z mojej nocnej szafki, tandetne różowe kajdanki.
-Piotrek! -piszczę, kiedy czuję chłód metalu wrzynającego się w moją skórę. -Nie rób mi...
-Proszę, daj mi dzisiaj dokończyć tak, jak ja bym chciał.
Przymykam oczy. Nie wiem, jakim cudem on jeszcze nie doszedł. Zalewające mnie ciepło, jego język badający moje wnętrze, a po chwili przeciągły krzyk i znajome uczucie, kiedy po moich udach spływa gorąca ciecz. Piotrek wychyla się uśmiechając i opiera się podbródkiem o mój brzuch. Jego poczochrane włosy, w połączeniu z rozanielonymi oczami doprowadzają mnie do szału.
-Chciałbym zaznaczyć, że to jeszcze nie koniec.
Mówi z powagą, jakby co najmniej stworzył nową filozofię, jakby wynalazł lekarstwo na raka, jakby, jakby cieszył się, że doprowadza do szału najbardziej znaną gwiazdę największego porno. Jakby zadowolił dmuchaną lalkę. Wrócił Piotrek sprzed tego całego związku.
Energicznym ruchem wchodzi we mnie, sztywniejąc na moment. Porusza biodrami, a ja wiję się pod nim nie mogąc, nie umiejąc jakkolwiek zapanować nad ciałem. Wbijam paznokcie we własne dłonie, które przypięte były po dwóch stronach łóżka. Pszeszkadzał mi brak jakiej kolwiek możliwości działania. Starałam się w końcu jakoś zapanować nad oddechem, a kiedy tylko udało mi się w jakiś sposób to zrobić zdobyłam się na krzyk.
-Zabierz ten metal, kretynie!
Siatkarz roześmiał się i nie przestając pracować uwolnił jedną z moich rąk.
-Piotrek, błagam!
-A nie będziesz się rzucać? Słonko, mam na ciebie tak cholerną ochotę, że nie pozwolę ci się nade mną pastwić. -powiedział chwilowo zatrzymując wszystkie ruchy.
-Piotrek... Ja chcę
-Ale nie dzisiaj. Dla mnie.
*
Musiałam to dodać.
Kiedyś myślałam, że nie jestem podatna na wpływy,
ale facet w łóżku zawsze wiele zmienia.
O matulu! Może zrobić jakiś trójkącik? Takie doświadczenia Made by
Inka?
Inka?
Wiem, to nie jest szczyt moich możliwości, ale aż boję się pomyśleć co byłoby, gdybym nie hamowała wyobraźni.