wtorek, 17 września 2013

Czasem jest po prostu źle.

Zawieszam - ta informacja mogłaby zostać w tym jednym słowie. Ale!, postanowiłam to zrobić, ponieważ nie chcę kończyć z prędkością światła opowiadać rzeczy wytworzonych przez moją wyobraźnie. Postanowiłam dać sobie czas na napisanie całości opowiadań, a później ich publikacje jakoś... Regularnie.
Dlatego też będziecie mogli wrócić* kiedy zacznę na nowo publikować.

*chciałabym, żeby ktoś jeszcze później do mnie wrócił :)

OGROMNIE PRZEPRASZAM!

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

2: Namiętność nie ma reguły. Czasem kobieta jest namiętna, kiedy nie potrzebuje jej mężczyna, czasem to facet musi się wyżyć, zadowalając przy tym kobietę.

Ktoś kiedyś powiedział, że miłość i dobry seks to dwie największe przyjemności na tej planecie. Ktoś kiedyś powiedział mi, że nie ma piękniejszego widoku, a niżeli widok podniecenia u ukochanej osoby. Czy mogę to potwierdzić?
Widok, kiedy krew napływa do naczyń, a pierścień mięśni u podstawy członka zaciska się. Uczucie, kiedy twardnieje w moich dłoniach i rozszerzone źrenice, prawie całkowicie zasłaniające jego piękne, niebieskie tęczówki, kiedy moje ciepłe wargi obejmują wierzchołek jego erekcji.
-Marzena... -jęczy spoglądając na mnie. -Proszę.
Lekko popycham go na łóżko i okrakiem siadam na jego nagich udach.
-Błagam cię! Marzena, rozbierz się.
-Nie marudź.
Uśmiecham się i przygryzam wargę. Pierwszy raz to ja stanowię główne skrzypce. Gram solo.
Łapię go w dłonie. Kolejny raz moje oczy mrużą się, kiedy odchyla głowę do tyłu. Kolejny raz poruszam dłonią. Najpierw spokojnie, rytmicznie. Ruchy z czasem stają się zdecydowanie szybsze, ale i skracają swoją trasę. Wbija ręce w swoje uda, po chwili wplata palce w moje włosy i zwinnie zrzuca mnie pod siebie. Kiedy stawiam opór, chcąc dokończyć to, co zaczęłam powstrzymuje moje nadgarstki i zaciska je nad moją głową.
-Dość! -dyszy ciężko. -To ci już nie będzie potrzebne!
Odrzuca na bok moją koszulkę i z buńczucznym uśmiechem całuję szyję. Każdy skrawek odkrytego ciała. Kolejny raz próbuję przejąc inicjatywę. Znowu łapie moje ręce.
-Bo cię przywiąże! -śmieje się.
Podejmuje dalszą walkę, a zdaję się ona na tyle, że po chwili Piotrek wstaje i wyciąga z mojej nocnej szafki, tandetne różowe kajdanki.
-Piotrek! -piszczę, kiedy czuję chłód metalu wrzynającego się w moją skórę. -Nie rób mi...
-Proszę, daj mi dzisiaj dokończyć tak, jak ja bym chciał.
Przymykam oczy. Nie wiem, jakim cudem on jeszcze nie doszedł. Zalewające mnie ciepło, jego język badający moje wnętrze, a po chwili przeciągły krzyk i znajome uczucie, kiedy po moich udach spływa gorąca ciecz. Piotrek wychyla się uśmiechając i opiera się podbródkiem o mój brzuch. Jego poczochrane włosy, w połączeniu z rozanielonymi oczami doprowadzają mnie do szału.
-Chciałbym zaznaczyć, że to jeszcze nie koniec.
Mówi z powagą, jakby co najmniej stworzył nową filozofię, jakby wynalazł lekarstwo na raka, jakby, jakby cieszył się, że doprowadza do szału najbardziej znaną gwiazdę największego porno. Jakby zadowolił dmuchaną lalkę. Wrócił Piotrek sprzed tego całego związku.
Energicznym ruchem wchodzi we mnie, sztywniejąc na moment. Porusza biodrami, a ja wiję się pod nim nie mogąc, nie umiejąc jakkolwiek zapanować nad ciałem. Wbijam paznokcie we własne dłonie, które przypięte były po dwóch stronach łóżka. Pszeszkadzał mi brak jakiej kolwiek możliwości działania. Starałam się w końcu jakoś zapanować nad oddechem, a kiedy tylko udało mi się w jakiś sposób to zrobić zdobyłam się na krzyk.
-Zabierz ten metal, kretynie!
Siatkarz roześmiał się i nie przestając pracować uwolnił jedną z moich rąk.
-Piotrek, błagam!
-A nie będziesz się rzucać? Słonko, mam na ciebie tak cholerną ochotę, że nie pozwolę ci się nade mną pastwić. -powiedział chwilowo zatrzymując  wszystkie ruchy.
-Piotrek... Ja chcę
-Ale nie dzisiaj. Dla mnie.



*
Musiałam to dodać. 
Kiedyś myślałam, że nie jestem podatna na wpływy,
ale facet w łóżku zawsze wiele zmienia. 
O matulu! Może zrobić jakiś trójkącik? Takie doświadczenia Made by
Inka?
Wiem, to nie jest szczyt moich możliwości, ale aż boję się pomyśleć co byłoby, gdybym nie hamowała wyobraźni. 
 

sobota, 27 lipca 2013

1: Ludzie są dziwni. Czasem to, co powinno ich wyniszczać stanowi przyjemność.

-Fabian! -wysyczałam, kiedy siatkarz rozpoczął swoją wędrówkę po mojej szyi. -Drzyzga, jesteś pijany, zostaw.
-Jesteś śliczna, urocza. Ciekawe jak wyglądasz bez tych ciuszków.
Miałam sobie za złe to, że nie postarałam się bardziej, że nie odpychałam go mocniej. Wszelkie próby uwolnienia się z uścisku rozgrywającego kończyły się bardziej zdecydowanymi ruchami.
Pręgi na moich nadgarstkach strasznie mocno mnie piekły. Siatkarz zbliżył swoje usta do moich piersi. Przerażał mnie. Działał jak w amoku. Jego oczy połyskiwały jeszcze ciemniej niż zwykle.
Pieprzył mnie. Nie umiem tego inaczej nazwać. Robił ze mną co chciał. Kiedy próbowałam uwolnić się uderzył mnie.
W pewnym momencie sama straciłam kontrole. Drażnił mnie tą swoją odwagą. Piotrek taki nie był. Nigdy. Może zdarzało mu się być ostrym, ale nie w pewien sposób brutalnym. Męskość młodego rozgrywającego nieprzyjemnie pulsowała w moim wnętrzu, obcierając się o nierozgrzene ciało. Jednak po chwili w moich myślach pojawiło się: to tylko seks. Co zaskutkowało podnieceniem. Głupim, pieprzonym podnieeniem!
I choć Fabian nie pociągał mnie, to szczerze podobał mi się seks z nim. Cholera jasna! Nie powinnam tak reagować. Jednak karcenie się w myślach nie zablokowało głośnego okrzyku na końcu. I nie był to wcale okrzyk niezadowolenia.
-Trzeba się było tak zapierać? -szeptał mi do ucha, kolejny raz doprowadzając do jęknięć pod wpływem swoich mokrych warg na moim ciele. -Krzycz. Przecież widzę, że jest ci dobrze.
I chociaż był niesamowicie pijany to uległam, a po moich policzkach spływały łzy. Bo nie tak miało być. Przypadkowy seks nie jest dla dziewczyn takich jak ja.
-Idź już. -krzyknęłam, kiedy kolejny raz oblani potem normowaliśmy oddechy, a siatkarz przygniatał mnie swoim ciałem niszcząc przy tym nieskazitelną powierzchnię materacu. -No już.
Wyszedł zostawiając mnie z niesamowitym bałaganem w głowie, porozrzucanymi po sypialni poduszkami i ubrudzonym przez niego prześcieradłem.
Właśnie w tym momencie doszło do mnie jak bardzo niszczy mnie od środka to, co się stało. Bo to nie było przepełnione uczuciem okazanie miłości. Czysta przyjemność fizyczna, chociaż w tamtym momencie żałowałam tego najbardziej na świecie. Bo pomimo tego, że Piotrek nie kochał mnie, to poczułam wewnętrzną potrzebę wierności wobec osoby, którą szczerze kochałam.


-Piotrek? -zdziwiłam się na widok środkowego w moim mieszkaniu. -Co ty tutaj robisz?
Siatkarz pogładził mnie po policzku. Widziałam już szalejące w jego oczach ogniki porządania. Jednak tym razem nie wpił się w moje usta i nie przycisnął do ściany jak to miał w zwyczaju. Wyminął mnie w drzwiach i przeszedł do salonu siadając na kanapie.
Lekko oszołomiona poszłam za nim i stanęłam w drzwiach uważnie się jemu przyglądając. Walczył ze sobą, widziałam to. Może to dziwne, ale wyglądał przy tym niesamowicie uroczo.
-Więc.. Co cię sprowadza do Bydgoszczy? -wiedziałam, że to ja musiałam zacząć, jednak i tym razem nie przeszkodziło mu to w odciągnięciu się od własnych myśli. -Dobrze... -westchnęłam. -Możmy pomilczeć.
Zjeżdżając po ścianie w dół usiadłam na podłoge. Piotrek dla odmiany utkwił swój wzrok w moich splecionych na kolanach dłoniach.
-Wiesz, powiem to pierwszy raz w życiu. -zaczął niepewnie. -Nie jestem najleprzy w te klocki, ale... Boże! Nie wiem, czy ciebie kocham, ale może warto spróbować.
-Co? -krzyknęłam.
Ciągle czułam na sobie dotyk Fabianowych dłoni, miękkość jego ust, jego męskość ocierającą się o wewnętszną stronę mnie. To, jak z hukiem zatrzaskiwał za sobą drzwi powtarzając, że jeszcze się nieraz spotkamy.
-Nie, to nie może być prawda.
-Nie chcesz? -spytał wyraźnie zdezorientowany. -Myślałem że...
-Nie mogę być z tobą, kiedy wiem, że to nie jest tobie na rękę. -skłamałam.
Ale niby co innego mogłam powiedzieć. Spałam z innym, właściwie to przyszedł mnie wykorzystać, ale potem to mi było dobrze. Wydawaliśmy z siebie niesamowite pomruki zadowolenia, a potem wspólnie głośno dochodziliśmy. Później jednak zrozumiałam, że powinnam czuć do niego i siebie obrzydzenie, ale co tam! Fajnie było! Na pewno Piotrek by się ucieszył.
-Możesz. -usiadł obok mnie. -Wystarczy spróbować. Jesteśmy idealnymi kochankami, dlaczego miałoby się nam nie udać? -zaśmiał się nerwowo. -No, a teraz mam wobec ciebie inne plany! -klasnął w dłonie i pociągnął mnie do góry. -Przygotuj się.
-Co? -spodziewłam się, że znowu wylądujemy w łóżku, do czego zazwyczaj służyło nam moje mieszkanie, ale nie jego "Przygotuj się". -Co ty wymyśliłeś?
-Musimy zacząć chodzić na randki. -szepnął mi na ucho. -Tak robią normalne pary.
I chyba jeszcze bardziej go pokochałam!

*

Mhm... Już. Znaczy jeśli ktoś myśli, że Piotruś będzie taki ugrzeczniony jak tutaj to odpowiedź brzmi: nie! Od wtorku zastanawiałam się czy dodać ten rozdział, bo jest strasznie nierealistyczny, ale dzisiaj stwierdziłam, że skoro tak go napisałam, to nie będę nic zmieniała. 
Z reguły ustalam terminy i się ich trzymam, ale tym razem muszę napisać, że nie mam pojęcia, kiedy może pojawić się następny rozdział.
Dzisiaj pojawiły się nowe na innych. Jak chcecie to zakładka: moje opowiadania mowi o wszystkim =)
.

czwartek, 18 lipca 2013

Prolog

-Zwolnij! Piotrek zwolnij! –szturchnęłam go w ramie.
-O co ci chodzi? –burknął, kątem oka spojrzał na mnie i włączył kolejny bieg przyspieszając jeszcze bardziej.
W moich oczach znowu pojawiły się łzy. Bałam się go, a to wszystko przez to, co powiedziałam. Wszystko miało się teraz zmienić.
-Do cholery, boję się!
-Teraz to się boisz, tak?! –wykrzyczał, ale po chwili zwolnił, a nawet zatrzymał się na najbliższym możliwym poboczu. –Przed chwilą powiedziałaś mi, że mnie kochasz, a teraz się boisz?! Nie taki był nasz układ. Marzena! Na coś się umawialiśmy!
Miał racje. Seks bez zobowiązań. Tak się umawialiśmy. Wszyscy jednak wiedzą jak kończą się takie relacje. Prędzej czy później któreś z nas musiało się zakochać w tej drugiej osobie. Tylko dlaczego to przeważnie kobieta łamała początkowe postanowienia?
Westchnęłam tylko z bezsilności wgapiając się w moje dłonie. Po chwili wyswobodziłam się z pasów bezpieczeństwa, otworzyłam drzwi. Nie dane mi było jednak wysiąść, bo Nowakowski, pozornie spokojny chłopak pociągnął mnie w swoją stronę, jednocześnie drugą ręką rozkładając fotel na którym siedziałam.
Nie potrzebowałam czułych słówek. Chociaż wiedziałam, że dla siatkarza to tylko pożądanie, to wcale nie opierałam się przed jego ruchami.

Znowu robisz ze mną co tylko zechcesz, Nowakowski!



*
inny niż wszystkie moje. teraz mały spam:
TU, TU, TU i TU jestem. 
Na ostatnim niedługo prolog.
Zakładki w najbliższym czasie uzupełnie!